poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Poranki z Małym terrorystą, czyli jest kupa jest zabawa

Mój Malutek o ile grzecznie śpi w nocy, dwa razy po trzy godziny, to zaczyna ostatnio dzień o 5 wtedy zaczyna się marudzenie, przysypianie i pobudki co pół godziny. Dzisiaj był tak pod wrażeniem dobrobytu w mleczarni, że postanowił zapasy zrobić. Skończyło się zwrotem nadprogramowego spożycia i finalnie wielkim krzykiem.
Ręce opadają.

Teraz sobie leżymy patrzy na mnie i puszcza bączki, tyle w kwestii szacunku dla umęczonej Matki swej. Pytam idzie kupa a on e ne. No to jak ne to o co chodzi? A on robi minę pt Matka jak żyć, no jak żyć? Macha do tego wymownie rączkami tak jakby Matka nie wiedziała jak ciężko jest żyć. No tak jemu ciężej, ma kupę. Mówię Malutku masz kupę a on patrzy na mnie kiwa głową, że nie ale za chwilę w krzyk. Więc mówię Malutku masz kupę. Idziemy na warsztat, Malutek krzyczy, że jak nie włączę karuzeli to nie pozwoli się dobrać do pajaca. Po krótkiej walce z nogami ośmiornicy ukrytymi w pajacu włączam karuzele. Minka robi się błoga, Malutek szczęśliwy, więc pytam po dobroci czy jest kupa? Mina mówi zgadnij Matka. Malutek bawi się świetnie do czasu zdjęcia pieluszki, wtedy z bliżej nie znanego mi powodu postanawia wytrzeć sobie dupkę za pomocą nóżki, robi to oczywiście na tyle szybko, żeby matka nie zdążyła zareagować i na tyle teatralnie żebym na bank zauważyła. Tym sposobem wszystko mamy w kupie, dupkę, nogę i przewijak. Ale Malutkowi wesoło. Po ogarnięciu oczywiście przypomina mu się, że jest głodny bo przecież zmęczył się bardzo całą akcją. Więc jemy. I tym sposobem padła moja wizja, że się jeszcze Prześpimy chwilę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz